O takiej sesji marzyłam od dawna.
Moja Zosia - w roli modelki. Niestety, musiałam ją dość mocno przekupić, by choć troszkę chciała mi pozować, o tym by spojrzała w obiektyw nie było mowy. W takich sytuacjach stawiam na zabawę, a zdjęcia są "przy okazji". Tak było i tym razem. Napociłam się co niemiara i byłam załamana po sesji, bo myślałam, że sesja będzie do powtórki ;-) Całe życie w stresie, myślę sobie ;-) Ale jak tylko zaczęłam przeglądać jeszcze surowe zdjęcia humor zaczął mi się poprawiać. Kadry, których miało wcale nie być (np te z tatą, bo w planie to Zosia miała mieć sesję, ale jak się okazuje spontaniczne akcje są zawsze najlepsze! :D) okazały się moimi ulubionymi. Zresztą zobaczcie sami,
Zapraszam. :)